Chyba nie będzie przesady w stwierdzeniu, że marzenia gwiazdy Hollywood, wielkiej Audrey Hepburn, były proste jak nitka makaronu spaghetti.
Opowieści o życiu osoby sławnej, wyjęte przez najbliższych po latach wprost z domowego sanktuarium, pomimo dobrych intencji, z założenia nie trafiają do mojego serca. Lektura „Audrey w domu” nie zmieniła mojego stosunku do tej kwestii, choć sam pomysł na zaprezentowanie prawdziwej twarzy Audrey jest niezwykle ciekawy.
Biografia jest skonstruowana w oparciu o spis kulinarnych przepisów, które przywołują wspomnienia i nadają w sposób dosłowny smak opowiadanym historiom. Układ tekstów przypomina w schemacie książkę kucharską według Audrey, która to zresztą była pierwszym zamierzeniem autora. Holenderski hutspot, babcine curry, penne de vodka czy chińskie fondue po szwajcarsku są pretekstem do zaprezentowania ważnych wydarzeń z życia aktorki.