Kucharz, złodziej, jego żona i jej kochanek – Bez umiaru

Kino ze smakiem

Kucharz, złodziej, jego żona i jej kochanek – Bez umiaru

Fot. Materiały prasowe

Piękne, pieczołowicie doświetlone kadry, sceneria jak z obrazów złotej ery flamandzkiego malarstwa oraz atlas niepoślednich postaci, targanych skrajnymi emocjami – od pierwszych ujęć wiemy, że Kucharz, złodziej, jego żona i jej kochanek to film totalny, podporządkowany w całości wizji jej reżysera. Recepcja dzieła zależy w znacznej mierze od osobistych preferencji widza – nie ma natomiast wątpliwości, że ten obraz pozostawi kogokolwiek obojętnym.

Pióra dryfujące w powietrzu w obłoku światła, kłęby srebrzystej pary, neonowe linie logotypu, wypełnione jaskrawą cieczą, intensywne, wymyślne stroje, i kuchnia niczym scena wielkiego teatru – Peter Greenaway to mistrz teatru niesamowitości. Jego inscenizacje przypominają zresztą spektakl – ograniczona przestrzeń, rekwizyty i stroje zaczerpnięte z barokowych obrazów oraz niezwykła plastyczność zastosowanego światła czynią z jego filmów widowiska nie do podrobienia. O uwagę widza w jednym ujęciu walczą martwe natury z łabędzią tuszą, nieletni albinos, śpiewający coś na kształt współczesnej pogrzebowej arii, atrakcyjne kelnerki oraz rozbuchana kolorem, przepaścista sala jadalna, raz po raz rozdzierana monologami despotycznego właściciela lokalu, tytułowego „złodzieja”.

Patrycja Calińska

Patrycja Calińska

Miłośniczka dobrego kina, autorskiej mody i dalekich podróży. Uwielbia wypróbowywać i łamać przepisy, szukając tych idealnych, które skrupulatnie kolekcjonuje w domowym przepiśniku.