Rzym. Federico Fellini. Wieczne miasto w obiektywnie ponadczasowego artysty. Razem z Fellinim podziwiać będziemy nie tylko rzymskie symbole: wilczycę kapitolińską, bazylikę Santa Maria Maggiore, Łuk Konstantyna, czy przypadkiem kobietę w skąpej bieliźnie, która przyprawi o pąsy chłopięce policzki. Wybierzemy się również na obiad, a zatem zapraszam.
Niedzielny obiad w gronie rodziny to we Włoszech świętość. Biada temu, kto się spóźnia! Na włoskim stole musi zawsze być chleb. Fare la scarpetta to czynność do której chleb jest niezbędny. Cóż to by było za marnotrawstwo, gdyby pyszny sos z talerza wylądował w zlewie. Chleb zatrze ślady niebiańskiej uczty. Na stole zaraz pojawi się minestrone, czyli gęsta zupa jarzynowa zwykle posypywana parmezanem. Niestety święty niedzielny obiad zostanie przerwany. Służąca z garem dymiącej zupy krzyknie: „włączamy radio na Anioł Pański!”. Antyklerykalny pan domu, klnąc na czym świat stoi, wyjdzie z zupą do kuchni, a kobiety z dzieckiem uklękną do modlitwy.