SOMETHING IN THE RAIN – Postawisz mi lunch?

Kino ze smakiem

SOMETHING IN THE RAIN – Postawisz mi lunch?

Something in the Rain bardzo dobrze pokazuje dlaczego dramaty z Korei Południowej znajdują coraz szerszą widownie na zachodzie.

Miejscami ckliwy i banalny, ale niepozbawiony głębi i uzależniający jak heroina. Jest obowiązkowym tytułem dla fanów gatunku i dobrym początkiem dla tych, którzy są zainteresowani rozpoczęciem z nim przygody.

Yoon Jin-Ah (w tej roli Son Ye-Jin) to 35 letnia kobieta rozdarta między swoimi ambicjami, a oczekiwaniami wobec kobiet w koreańskiej kulturze. Jej praca jest niepotrzebnie utrudniana przez arbitralną hierarchię płciową w biurze, a do tego właśnie rzucił ją chłopak; w oczach rodziców „dobra partia”. Wieczory spędza upijając się, a poranki wysłuchując kazań rodziców, z którymi jako niezamężna wciąż mieszka. Wtedy do jej życia wraca Joon-Hee (Jung Hae-In). Dawna przyjaźń szybko zamienia się w zauroczenie, a nawet w coś głębszego.

Relacja Jin-Ah i Joon-Hee rozwija się poprzez wspólne lunche, będące ucieczką przed presją pracy i złośliwymi spojrzeniami. Oglądamy w serialu bardzo dużo jedzenia i zwyczajów z nim związanych. Odkrywanie drobnych różnic ale też podobieństw kulturalnych związanych z kulinariami jest zaskakująco ciekawe. Samo jedzenie wygląda bardzo apetycznie, chociaż nie jest głównym bohaterem ujęć. Widać, że twórcy serialu wyszli  z założenia, że dobrze znamy pokazane dania. Niestety przez to niektóre metafory i niuanse  fabuły mogą pozostać niezauważone, oglądane przez europejskiego widza.

Presja obyczajów nie opuszcza naszej bohaterki nawet podczas rodzącego się romansu. Joon-Hee jest nie tylko bratem najlepszej przyjaciółki Jin-Ah, jest też od niej znacznie młodszy. Większość konfliktów w serialu wynika z konieczności manewrowania między uczuciami, a tym, co jest dozwolone i co jest tabu. Które zasady są warte przestrzegania, a które nie mają miejsca we współczesnym świecie? W tym konflikcie wybija się postać przywiązanej do status quo i opresyjnych tradycji matki Jin-Ah. Jest to mój ulubiony typ antagonisty; taki którego kochamy nienawidzić, ale którego motywacje są na tyle realistyczne, że od razu kojarzą się nam z osobą którą znamy w prawdziwym życiu.

Matka nie jest w tym serialu wyjątkiem, a regułą, ponieważ jego największą zaletą są zdecydowane postacie bohaterów i ich wzajemne relacje.

Nie są pod żadnym względem ambitnie napisane, często wchodząc w archetypy, ale są po prostu niesamowicie przyjemne do oglądania. Chemia między nimi, drobne gesty przyjaźni i małe żarciki z jednej strony, a z drugiej pasywna agresja, cięte komentarze i riposty. Serial nie jest innowacyjny, ale jest przykładem naprawdę dobrze napisanego scenariusza i utalentowanych aktorów.

Ta koreańska drama nie przekona nikogo, kto wie, że to nie jest gatunek dla niego. Montaż, dobór muzyki i melodramatyczna sentymentalność fabuły mogą być odrzucające i nie ma w tym nic dziwnego. Jeżeli jednak nam to nie przeszkadza, mamy przed sobą bardzo ciekawy tytuł. Osiągające największy sukces seriale zwykle nie są tymi najbardziej nagradzanymi. Są tymi, które zmuszają nas do sięgnięcia po kolejny odcinek. I to jest właśnie taki przykład.  Polecamy!

Przemysław Dudek

Przemysław Dudek