O jak dobrze.
Przeglądanie najpopularniejszych pozycji kulinarnych ostatnich miesięcy z początku sprawia ogromną przyjemność, ale po pewnym czasie może doprowadzić do lekkich mdłości. Wystylizowane fotografie apetycznych potraw, piękne wnętrza, uśmiechnięte buzie kucharzy, a do tego opowieści o “zwykłym życiu” na wsi (gdzie kwitną kwiaty i rosną marchewki, nie ma za to błota, biedy ani zapachu nawozu) albo “odnajdywaniu harmonii” w mieście (w którym każdy ma czas na poranną jogę i szukanie ekologicznych składników na lokalnych bazarkach).
Współczesne kulinarne albumy coraz częściej pretendują do roli poradników dobrego życia. Czasem szczęście przynoszą kasza jaglana i jarmuż, czasem czekoladowe ciastka, ale zasada pozostaje ta sama: ugotujcie to, a będziecie szczęśliwi jak ja, zdają się mówić autorzy. Paweł Suwała z restauracji Butchery and Wine, Aleksander Baron z Solca 44 wraz z rzeźnikiem Grzegorzem Kwapniewskim, sprzedawcą ryb Dariuszem Wolszczakiem (znanym wśród klientów jako “pan sandacz”) i barmanem Julianem Karewiczem w książce Przepisy i opowieści przypominają, że gotowanie to także krew, pot i łzy, a droga do gastronomicznego sukcesu to czasem spacerek po łące, ale czasem też kopanie w gnoju.