UGOTOWANY- PRZEZ TRUDY PO GWIAZDKI

Kino ze smakiem

UGOTOWANY-  PRZEZ TRUDY PO GWIAZDKI

fot. Materiały Prasowe

Sam koncept walki o prestiż i uznanie mógłby jeszcze nie najgorzej wyglądać, gdyby nie papierowe postacie oraz bardzo przeciętna fabuła.

Ktoś mądry powiedział kiedyś, że piosenka aktorska polega na tym, iż „aktor gra, że śpiewa”. W Ugotowanym aktorzy grają, że gotują. Mamy tu mnóstwo znanych z Hell’s Kitchen scen rzucania talerzami, pojawia się modny ostatnio sous vide (o którym Adam mówi, że jest podgrzewaniem jedzenia w kondomie), są też liczne zbliżenia patelni, mięsa i walka o jakość wysmażenia turbota. Wciąż jednak mamy wrażenie, że aktorzy nieudolnie odtwarzają scenariusz ostatniego odcinka „Piekielnej Kuchni”. Postacie są nieinteresujące, nie budzą ani szczególnej sympatii, ani złości.

Trudno nam identyfikować się nawet z głównym bohaterem, bo większość jego działań i decyzji prowadzi donikąd. Wiemy, że był alkoholikiem i narkomanem, ale leczenia po przez terapię nie podejmuje, a rzucanie heroiny przychodzi mu łatwiej niż większości ludzi rzucenie palenia. Wiemy, że ma dług, prawdopodobnie u handlarzy narkotyków, ale nie wiemy jak duży i za co. Zresztą, problemem ten w pewnym momencie rozwiązuje się sam, dzięki interwencji dawnej miłości Adama. W filmie jest też niby wątek miłosny, ale tu również nie zobaczymy żadnej konkluzji, a postać Helene pojawia się w filmie tylko po to, by dość nieudolnie, pokazać ludzką stronę głównego bohatera. Nie wiele lepiej wypadają w Ugotowanym postacie drugoplanowe.

Adam rekrutuje do swojej restauracji dawnych kolegów i znajomych, a film próbuje przekonać nas, że ich obecność w filmie cokolwiek zmienia. Niestety, tak nie jest. Ich dialogi, wymuszone i rzadkie, sporadycznie wnoszą coś do fabuły. Wyjątkiem jest Michel, dawny przyjaciel Adama, który pod koniec filmu mści się za to, że Adam napuścił na jego paryską restaurację sanepid, uprzednio zapraszając do lokalu szczury.

Dlaczego Adam to zrobił? Co wynikło z kontroli sanepidu? Czy Michel musiał zamknąć restauracje? Dlaczego nagle porzucił Paryż i jak znalazł się w Londynie? – film na żadne z tych pytań nie udziela odpowiedzi. W zamian za to, pokazuje nam nieudolną zemstę paryskiego kucharza, po dokonaniu której Michel opuszcza restauracje Adama i już do niej nie wraca..

Również strona wizualna filmu nie powala. Otrzymujemy parę scen zbliżeń talerzy i potraw z mocno nasyconymi kolorami i ładnym kontrastem, ale pomijając te ujęcia i kilka scen nocnych, wizualia trzymają równy, nie wysoki poziom. Sceny z jedzeniem w roli głównej wypadają blado nawet na tle stworzonego przez NBC serialu Hannibal. Tyle tylko, że ten zamiast o jedzeniu, opowiadał o psychopacie kanibalu.

Oczywiście, Ugotowany ma kilka plusów. Po pierwsze, jest nim Bradley Cooper, który dla większości pań będzie najlepszą wizualną stroną tej produkcji. Po drugie, film udało się nakręcić i wyemitować w 2d, co jak na standardy dzisiejszych produkcji Hollywood jest jego dużą zaletą. Po trzecie, z filmu dowiedzieć możemy się kilku ciekawostek o przewodniku Michelin i sposobie w jaki jego recenzenci dokonują oceny lokali. Po czwarte, historia opowiedziana w Ugotowanym choć bardzo przeciętna i sztampowa, jest lekka, momentami śmieszna i dobrze się kończy.

Jeśli jesteście fanami Bradleya Coopera, podobały wam się jego poprzednie role, a od kina oczekujecie przede wszystkim nieskomplikowanej rozrywki to z czystym sercem mogę wam ten film polecić. W przeciwnym razie lepiej obejrzeć coś ambitniejszego.

Przemysław Ziemichód

Przemysław Ziemichód

Dziennikarz i bloger kulinarny, certyfikowany sędzia piwowarski i znawca alkoholi. Pisał dla kilkunastu magazynów, portali i serwisów kulinarnych. Prowadzi własne blogi na temat alkoholu i kuchni.