W sercu lubelskiej Starówki, w klimatycznych wnętrzach starej kamienicy mieści się Mandragora – restauracja z żydowską kuchnią, w której znajdziecie bardzo dobre jedzenie i rodzinną, ciepłą atmosferę. W Mandragorze spróbujecie tradycyjnych żydowskich potraw, tworzonych ze starych, oryginalnych przepisów. Filozofią restauracji jest żydowska kuchnia domowa, przygotowywana od początku do końca na miejscu, z dobrej jakości, świeżych produktów.

fot. Restauracja Mandragora
Restauracja Mandragora jest jak żydowski dom w którym atmosfera gościnności, rodzinności, serdeczności dla każdego gościa, który do niej wchodzi jest czymś naturalnym. Poprzez muzykę, wystrój a przede wszystkim menu Mandragora przybliża część żydowskiej tradycji, tego co jest bliskie każdemu. Święta żydowskie zawsze skupiały rodzinę przy stole , a serwowane dania były pełne symboliki. Stąd kartą Mandragory rządzą święta. Na okrągło .

fot. Katarzyna Kolasa

fot. Katarzyna Kolasa
Naszą wizytę w Mandragorze zaczęliśmy od peklowanej wołowiny, którą potraktowaliśmy jako przystawkę. I już na wstępie trafiła nam się prawdziwa bomba. Wspaniała, miękka i krucha, doskonale doprawiona, peklowana przez 10 dni wołowina, dosłownie rozpływała się w ustach. Dodatek delikatnego pure z selera i chrupiących pikli uzupełnił naturalny smak bardzo dobrej jakości mięsa.

fot. Katarzyna Kolasa

fot. Katarzyna Kolasa
Później były legendarne pierogi Mandragory. To jedna ze specjalności restauracji, podobno goście pisali nawet o nich wiersze 🙂 Okazały się naprawdę pyszne. Lekkie, podsmażone na lekko chrupiąco ciasto, świetny farsz z kremowego sera, ziemniaków i cebuli oraz genialny dodatek smażonych w całości ząbków czosnku, z odrobiną tego czosnku startego na każdy pieróg.

fot. Katarzyna Kolasa
Po nich zamówiliśmy kaczkę i gęś. Kaczka po żydowsku podawana na pęczaku, z cymesem i bardzo dobrym cynamonowym musem jabłkowym, to kolejna specjalność Mandragory i jedno z głównych dań kuchni żydowskiej, podawane najczęściej podczas rodzinnych uroczystości. Cymes zasługuje tutaj na specjalną uwagę. Niepozorna marchewka w połączeniu z korzennymi przyprawami, pełna słodyczy z suszonych owoców i miodu całkowicie się zmienia, stając się pysznym i bardzo charakterystycznym dodatkiem. Mięso kaczki, glazurowane miodem, miało przyjemnie chrupiąca skórkę i było bardzo smaczne.

fot. Katarzyna Kolasa

fot. Katarzyna Kolasa
Królową posiłku była natomiast pieczona Gęś Bajnisia. Wspaniałe danie. Gęś jest przygotowywana w Mandragorze przez dwa dni, skruszona śliwowicą, podawana z pieczonymi jabłkami i warzywami oraz delikatnymi domowymi kopytkami. I oczywiście z nieodłącznym cymesem. Delikatnie przyprawiona, tak by uwydatnić smak mięsa, kruchego i rozpływającego się w ustach, potraktowana z szacunkiem, jaki należy się temu wyjątkowemu ptakowi. To najlepsze danie, jakiego spróbowaliśmy w Restauracji Mandragora.

fot. Katarzyna Kolasa

fot. Katarzyna Kolasa

fot. Katarzyna Kolasa
Na deser wybraliśmy paschę. Aromatyczna i sycąca, z chrupiącymi migdałami, z dodatkiem rześkiego sosu owocowego, kroplą sosu karmelowego i świeżymi owocami, była pysznym uwieńczeniem posiłku.

fot. Katarzyna Kolasa
Produkty w Mandragorze są dobrej jakości. Pieczywo i ciasta pochodzą z działającej przy restauracji piekarni-cukierni. Miody, bez których kuchnia żydowska nie istnieje, przyjeżdżają z zaprzyjaźnionego gospodarstwa ekologicznego. Kaczki, marynowane na miejscu i pieczone codziennie, dostarczane są od lat przez tego samego dostawcę, a ryby pochodzą z ekologicznej hodowli, przywiązującej ogromną wagę do jakości. Warzywa i owoce pochodzą od lokalnych dostawców. Wina sprowadzane są aż z Jerozolimy, z zaprzyjaźnionej rodzinne winnicy.

fot. Katarzyna Kolasa
Mandragora ma też ogródek na patio, w którym uprawiane są świeże zioła, jadalne kwiaty, pomidorki koktajlowe, a nawet figi. I wszystko to w sezonie trafia na stół. Restauracja prowadzi sklep internetowy, w którym można zamówić wszystkie dania z karty. I nawet w tych trudnych czasach Mandragora dba o kontakt ze swoimi stałymi gośćmi – dania są dostarczane przez pracowników Mandragory i nigdy nie wiadomo, kogo spotkamy – może to być szef kuchni, ulubiony kelner, barman a nawet sama właścicielka.

fot. Katarzyna Kolasa
Karta Mandragory jest stała. Wraz z porami roku zmieniają się jedynie niektóre dodatki do dań, jednak wielbiciele kaczki z pęczakiem, gęsi czy pierogów zawsze znajdą je w karcie. W piątki i soboty restauracja serwuje dania szabatowe m.in. gefilte fisz, czulent z gęsiną czy kreplach z karpiona czyli ręcznie lepione pierogi z wędzonym karpiem (Szabat jest najważniejszym żydowskim świętem, trwającym od piątkowego wieczoru do zapadnięcia nocy w sobotę.
Warto wiedzieć, że kuchnia żydowska jest kuchnią bez resztek. Mandragora działa zgodnie z tą filozofią. Np. z gęsi wykorzystywane jest wszystko – skóra do gęsich pipków czyli faszerowanych gęsich szyj, tłuszcz gęsi – do smażenia wątróbek gęsich, korpusy do rosołu. Czerstwa chałka jest moczona w mleku z cukrem i cynamonem i smażona na maśle. Można ją też wymieszać ze startym jabłkiem, jajkami, rodzynkami, cynamonem i cukrem. Po upieczeniu mamy tradycyjny żydowski kugiel czyli ciasto na niedzielę.
Podsumowując, polecana przez wielu gości Restauracja Mandragora okazała się miejscem, do którego warto zajrzeć i do niego wracać. Zamówione dania były bardzo dobre, atmosfera domowa, a spotkani ludzie bardzo ciekawi. Polecamy!

fot. Katarzyna Kolasa