Zeszło weekendowy Terra Madre Slow Food festiwal był z wielu względów wydarzeniem szczególnym. Jego siła tkwiła jednak przede wszystkim w jego nieskrępowanej prozaiczności.
Jedzenie, picie i zakupy
Na wstępie zaznaczyć muszę, że nie mogę podjąć się oceny całego Terra Madre. Sam festiwal był ogromnym konglomeratem wielu wydarzeń i atrakcji. Centrum Kongresowe dzieliło się na kilka stref – część ze stoiskami, część z prezentacjami i degustacjami, strefę dla najmłodszych oraz restaurację i bar, gdzie można było spokojnie skonsumować slow foodowy obiad, podziwiając jednocześnie znajdującą się za oknem panoramę Wawelu. Nie można nie wspomnieć o orkiestrze cygańskiej, która umilała dodatkowo spacer między stoiskami. To ledwie wycinek wszystkich wydarzeń związanych z Terra Madre, bowiem impreza trwała całe trzy dni, a związane z nią wydarzenia odbywały się także poza Centrum Kongresowym, w krakowskich restauracjach.








